Połączenie "Big Brother'a i "Czarnego Lustra", jesteście ciekawi tego zestawienia?
"The Circle" - kolejny "Big Brother"?
"The Circle" – program Netflixa jest produkcją amerykańską, opartą na brytyjskim pierwowzorze "Big Brother", gdzie każdy może być kim zechce.
Jedna osoba, dwa oblicza
Grupa obcych sobie ludzi wprowadza się do otoczonego kamerami i mikrofonami domu. Każdy z przybyłych mieszkańców zajmuje oddzielny apartament i nie ma fizycznej styczności z pozostałymi uczestnikami. Komunikacja przebiega natomiast przy pomocy technologii niczym z "Czarnego lustra". Gracze mogą porozumiewać się ze sobą jedynie poprzez medium społecznościowe w ich telewizorze - Circle, które reaguje na komendy głosowe. Na początku uczestnicy tworzą swój profil: zamieszczają zdjęcie, wpisują wiek, status związku oraz dowolny opis. Dzięki temu mogą zrobić dobre wrażenie na innych graczach. Rozmowy, które pozwalają poznać im się lepiej, odbywają się na czacie – grupowym lub indywidualnym. Niestety jest jeden, bardzo znaczący, haczyk...
W "The Circle" każdy może być tym, kim zechce. To oznacza, że można kogoś udawać, podszywać się pod innych i zdobywać dzięki temu popularność. Większość uczestników decyduje się jednak na bycie sobą. Program ma już kilka sezonów (USA, Francja i Brazylia). Mi najbardziej przypadł do gustu ten pierwszy, z USA.
fot. Pinterest: Julian Cannon
W pierwszym sezonie, w grze jest Shubhan - bardzo sympatyczny "mózgowiec", który nie znosi mediów społecznościowych i zawsze jest sobą. Joey, który również jest zabawny, wrażliwy i prawdziwy. Jest też Sammie, młoda terapeutka dzieci z autyzmem, ale nie tylko. Znacie pojęcie "catfish"? Czyli oznaczające osobę, która w sieci wciela się za kogoś zupełnie innego niż jest, w "The Circle" takich "catfishów" jest kilkoro. Między innymi rozrywkowy Seaburn, który wciela się w nieśmiałą Rebeccę oraz Alex, który gra przystojnego sportowca Adama. Jest też "chłopczyca" Karyn, która zostaje Mercedeze - atrakcyjną i miłą kobietą. Uczestnicy nie mają pojęcia, kto siedzi po drugiej stronie ekranu ich telewizorów.. Natomiast my - widzowie, mamy wszystkich jak "na widelcu".
O co chodzi w całym programie? O to samo, co w mediach społecznościowych! O lajki i uznanie, czyli o to, żeby cię wszyscy lubili. Na tym bazuje właśnie "The Circle": zwycięzcą – który otrzyma sto tysięcy dolarów – będzie ten, kto jest najbardziej lubiany przez resztę grupy. Uczestnicy mają różne zadania i gry, żeby lepiej się poznać, a co dwa dni wybierają osoby, które lubią najbardziej i najmniej. Dwóch uczestników, którzy wzbudzili największą sympatię, zostają "influencerami". To oni wybiorą osobę, która zostanie "zablokowana" i odpadnie z programu. I tak aż do końca, gdzie przed finałem robią ostatnie głosowanie następnie poznają się już " na żywo" i razem oczekują na wyniki i wygraną! Osobiście bardzo lubię ten program i polecam serdecznie! Świetna rozrywka, w sam raz na zabicie nudy!