W filmie „Groźne kłamstwa” Camila Mendes wciela się w Katie, która podejmuje pracę jako opiekunka starszego mężczyzny. Wraz ze swoim mężem Jessie T. Usherem prowadzą spokojne życie, jednocześnie próbują wiązać koniec z końcem. Ich życie ulega zmianie po śmierci podopiecznego Katie, gdy małżeństwo znajduje w jego kufrze, na strychu ogromną ilość pieniędzy. Okazuje się, że to dopiero początek ich kłopotów...

Nie taki wilk straszny

Problemy kochanków pojawiają się wtedy, gdy okazuje się, że staruszek przepisał dom na Katie. Wkrótce po tym ktoś zaczyna interesować się domem i straszyć kobietę. Policja również zaczyna węszyć i zadawać trudne pytania. Jakby tego było mało, pojawiają się kolejne przypadkowe trupy... Cała fabuła filmu jest niestety banalna i dosyć schematyczna, a film nie wnosi pożądanego napięcia dla widzów. Poziom aktorstwa również nie zachwyca. Mimo to film ogląda się całkiem nieźle, bez zniecierpliwienia. W kilku miejscach fabuła nawet mocno przyspiesza, a czasem nawet zaskakuje! Wszystko jednak w granicach normy i czasami bezmyślnych wyborów bohaterów, które normalnego człowieka raczej zdziwią niż zaciekawią.

Najnowsza produkcja Netflixa to przeciętniak... A walka dobra ze złem jest przedstawiona w dosyć przerysowanej formie. Do tego dochodzą absurdy innego rodzaju i choć z pozoru w filmie wiele się dzieje, występują czarne charaktery i zagadki to całość stanowi płytką, nie angażującą opowieść o niczym. W tym filmie nie ma miejsca na większe zaskoczenia, a brak pomysłu na całość sprawia, że film staje się bardziej nużący i irytuje niż wciąga.