Netflix
Serial w reżyserii Tima Millera spędza sen z powiek, zwłaszcza widzom o słabych nerwach. Jeżeli jesteście ciekawi, co drzemie w środku tego dzieła, to koniecznie przeczytajcie ten artykuł.
Netflix
Serial w reżyserii Tima Millera spędza sen z powiek, zwłaszcza widzom o słabych nerwach. Jeżeli jesteście ciekawi, co drzemie w środku tego dzieła, to koniecznie przeczytajcie ten artykuł.
Miłość śmierć i roboty, to 18- częściowy serial, a właściwie projekt, który można obejrzeć na platformie internetowej Netflix. Tak jak wspomniałem wyżej, serial składa się z osiemnastu animowanych części, trwajacych zwykle do 15 - 17 minut, które narysowane są w różniący się między sobą sposób, przez co dla fanów, a właściwie fanatyków tego typu wizualizacji, będzie spełnieniem marzeń. Do rzeczy. Oglądając pierwszy odcinek, Trzy Roboty, zastanawiałem się dlaczego dopuszczony jest od 18 lat. Już w trakcie Za szczeliną orła wszystko zrozumiałem.
Fot. Netflix
W serialu jest tyle przemocy (w najgorszym tego słowa znaczeniu), krwi, wnętrzności i obrzydliwych sytuacji, że głowa mała. Mimo tego, że serial mnie wyjątkowo obrzydził (Wysysacz dusz, Wysypisko), to dalej chciałem go oglądać, ponieważ te ohydne historie zostały pomieszane z tymi całkiem sympatycznymi, np. Zmiennokształtni, Szczęśliwa trzynastka.
Fot. Netflix
Większość z tych historii osadzona jest w postapokaliptycznym świecie, przyszłości, lub w alternatywnej czasoprzestrzeni. Nie udało mi się znaleźć jakiejkolwiek zależności, jeśli chodzi o chronologię, czy jednolite miejsce akcji, co mnie skutecznie rozpraszało w trakcie oglądania. Na pochwałę zasługuje ukazanie motywów miłości oraz przyjaźni, no i oczywiście śmierci w każdym odcinku. Po cichu liczyłem, że seria przez te 18 części nabierze jakiegoś głębszego znaczenia. Myślę, że spodoba się fanom sci-fi, bijatyk i przemocy. Ja przez drobne uprzedzenia związane z widokiem krwi - podziękuję.
Zapisz się i otrzymuj jako pierwszy informacje o promocjach i nowościach!
Komentarze