Hit sezonu – „Czarnobyl”

Hit sezonu – „Czarnobyl”

Na dzisiaj produkcja od HBO - za co pokochałam "Czarnobyl"? Czy warto go obejrzeć i przede wszystkim - czy naprawdę mówi źle o socjalizmie?

Miniserial doceniony przez widzów

O produkcji HBO zrobiło się głośno nawet przed premierą serialu. Wszystko przez zwiastun, który zamiast opowiedzieć nam o serialu pokazał tylko więcej niewiadomych. Właściwie gdyby nie ta zapowiedź, to pewnie nawet bym na niego nie trafiła. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, to koniecznie to nadróbcie!

Na chwilę obecną na IMDb ocena „Czarnobylu” to aż 9,5 na 10! Jeszcze w czerwcu było to 9,7. Średnia spadła pewnie przez niektóre opinie na jego temat – wiele osób negatywnie podchodzi do wymyślonych scen, zapominając chyba, ze produkcja od HBO nie jest historycznym dokumentem.

Za co kochamy ten serial

Kto nie lubi dowiadywać się o sekretach potężnych osób i mocarstw? Taki właśnie był „Czarnobyl”. Otworzył przed nami kilka faktów, które dla przeciętnej osoby są nieznane. Pokazały, w jaki sposób próbowano zamieść pod dywan potężną katastrofę. Serial doskonale pokazał tragedię, jej skutki, a także zachowania bohaterów. Mamy tam całą gamę reakcji: w pełni nieświadomych ludzi, wypierających rzeczywistość, a także przerażeni tym, co się dzieje.

Niestety po serialu pojawiły się różne oskarżenia w kierunku reżysera. Odpowiedział na nie na swoim Twitterze, pisząc, że wcale nie ostrzega przed energią atomową i że serial nie miał za zadania wykazania niewydolności socjalizmu. Chciał za to ostrzec przed arogancją władzy i ignorowaniem krytyki. Na pewno większość z Was zna kogoś, do kogo ten opis pasuje. Niezależnie od poglądu czy ustroju. Osobiście ciężko mi się doszukać tutaj krytyki konkretnych osób, ustroju czy samej elektrowni - miniserial jest po prostu opowiedzeniem historii w celu przestrogi.

Trochę o fabule

Praktycznie do samego końca nie możemy być pewni, co się naprawdę wydarzyło. Pierwszy odcinek to tak naprawdę początek podjęcia prób naprawienia sytuacji. Kto by pomyślał, że zwykła arogancja trójki ludzi „u władzy” może tak wiele zniszczyć?

Oczywiście to nie jest „Gra o Tron” – doskonale wiemy, co się wydarzy i nie ma dużych niespodzianek. Oczywiście, pojawiło się kilka elementów, których w prawdziwej historii nie było ale nie zmieniło to całej historii. I chociaż obecne pokolenie może nie zdawać sobie sprawy z ogromu powagi całej sytuacji, to pokazanie tego w serialu może być świetnym sposobem na odświeżenie tematu. Doskonale o tym świadczy jego popularność.


(fot. HBO )

Najlepsi bohaterowie

Zauważyliście, że można wytypować pewien typ przywódcy: niekompetentnego, oderwanego od rzeczywistości, który prowadzi do katastrofy? Na pewno każdy z nas zna takiego w rzeczywistości. Może to właśnie to dodaje więcej realizmu do miniserialu – typowy „Janusz”, który przecież wie lepiej i doskonale wie, jak to było w rzeczywistości i że to nie jego polecenia są złe, a pracownicy, którzy źle wykonali zadanie. Taką właśnie rolę do odegrania miał Paul Ritter. Trzeba mu przyznać, że poradził sobie z nią fantastycznie.

Wiecie, że w sieci można znaleźć pamiętniki żony dzielnego strażaka? Ludmiła Ignatienko, zarówno w serialu, jak i rzeczywistości spędziła u boku męża większość czasu. Z jej słów można się naprawdę dużo dowiedzieć o jej miłości, co tylko bardziej porusza. W serialu była pokazana bardziej jako osoba, która nie do końca wie, co się dzieje. A może macie na ten temat inne zdanie?

Czy polecam serial? Oczywiście! To ważne, by zapoznać się tą historią i poddać refleksji na temat władzy i agnorancji. 

 

"Virgin River" - czy jeszcze czymś zaskoczy? "Virgin River" - czy jeszcze c...

Czy nowe odcinki "Virgin River" wzbudzą w widzach jeszcze ja...

"Lucyfer" - władca piekeł, który postanowił zrobić sobie wakacje "Lucyfer" - władca piekeł, któ...

Po tysiącach latach władania piekieł, z polecania Ojca, Lucy...

Komentarze

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisz się i otrzymuj jako pierwszy informacje o promocjach i nowościach!