"Śluby panieńskie" w reż. Jana Englerta - recenzja spektaklu Teatru Telewizji

"Śluby panieńskie" w reż. Jana Englerta - recenzja spektaklu Teatru Telewizji

vod.tvp.pl

Przebiegłe, pewne swego i kokietujące panienki próbują ustrzec się przed zdominowaniem ich przez mężczyzn. "Śluby panieńskie" Aleksandra Fredry w zupełnie nowej odsłonie!

„Śluby panieńskie” Aleksandra Fredry w reżyserii Jana Englerta, jako spektakl Teatru Telewizji miały swoją premierę 27 marca 2017 roku. Spektakl ten był wystawiany od 2007 roku na deskach Teatru Narodowego w Warszawie.

Ponadczasowy spektakl

Jan Englert zaangażował do swojej sztuki charakterystycznych i świetnie komponujących się z wizją reżysera aktorów. Główne role zagrali: Kamila Baar-Kochańska (Klara), Patrycja Soliman (Aniela), Marcin Hycnar (Gustaw), Grzegorz Małecki (Albin) oraz sam Englert (Radost). Muzykę zaaranżował Leszek Możdżer, a Piotr Wojtowicz pracował nad wykonaniem przystępnej formy odbioru, poprzez pracę operatorską. Scenografię i kostiumy możemy podziwiać dzięki pracy Barbary Hanickiej. Za efekt końcowy spektaklu Teatru Telewizji odpowiada Milena Fiedler.

Dramat ten, jest jednym z najbardziej znanych dzieł Aleksandra Fredry. Mimo, że wystawiany jest w prawie każdym teatrze, za każdym razem widz dostaje zupełne inne dzieło. W każdej z adaptacji zawarte są oryginalne niuanse, które są charakterystyczne dla danego reżysera. W teatrze dzieło może mieć dowolną formę, a w szczególności sztuki Fredry, które wciąż są niezwykle aktualne.

fot. telemagazyn.pl

Reżyser nie szczędzi w środkach

Jan Englert zdecydowanie pokierował sztukę w żywym kierunku. Nie jest to typowo klasyczna adaptacja dramatu Fredry. Szaleństwo i bunt młodych oraz rozterki i wspomnienia starszych, wciąż działają hipnotyzująco na scenie. Autorytety, marzenia i wyobrażenia, podniecenie i dzika satysfakcja są wyraźnie podkreślone. A wszystko to koresponduje z idealnym wyczuciem metrum wiersza przez aktorów.

Przełamanie takiej klasycznej formy poszczególnymi działaniami, zachowaniami i reakcjami, jakimi posługuje się dzisiejsza młodzież, czyni tę sztukę tym bardziej przystępną dla młodego, nastoletniego widza.

Scenografia spektaklu bardzo mnie zaskoczyła, ale pozytywnie. Na scenie znajdowała się prawdziwa, soczyście zielona trawa, której znaczenie wypełniały odgłosy śpiewu ptaków i innych stworzeń wiejskich.

Mimo tego, że spektakl poprowadzony był w humorystycznej konwencji, unosił się nad nim duch refleksji. Reżyser nie zrobił pustego i kolejnego po prostu zabawnego teatrzyku, a sięgnął głębiej. Przełożył fabułę na czasy dzisiejsze i odnalazł środki do przedstawienia tej, wszystkim bardzo dobrze znanej historii na nowo.

Na atrakcyjność i popularność adaptacji Englerta, niepodważalnie ogromny wpływ ma obsada aktorska. Aktorzy bawili się formą, ich intencje były jasne i klarowne, a interakcje pomiędzy postaciami obfitowały w szczególiki, które dodawały pikanterii całości.

Zdecydowanie walorami dzieła są komunikatywność i piękno obrazu. Sztuka uczy tego, że nawet największe niepowodzenie można przekuć na coś dobrego. Dzięki energicznej, żywiołowej i zaangażowanej grze aktorskiej, te odwieczne prawdy w stu procentach przekładają się na odczucia widza.

Zobacz, jak powstawał spektakl Teatru Telewizji!

 

"Znak diabła" czyli jakich horrorów nie należy kręcić "Znak diabła" czyli jakich hor...

Jesteś fanem horrorów? Koniecznie przeczytaj tę recenzję, za...

Piekielna aplikacja, czyli „Countdown"! Piekielna aplikacja, czyli „Co...

Horror połączony z komedią? Czy to możliwe? Zobaczcie sami!

Komentarze

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisz się i otrzymuj jako pierwszy informacje o promocjach i nowościach!