Od początku do końca I sezonu The Umbrella Academy miałem przeświadczenie, że oglądam przetworzoną "Akademię Pana Kleksa". Serial okazał się ujmującym średniakiem. Co jest mocną stroną tego tytułu, a co nie? O tym dowiecie się z poniższej recenzji.
The Umbrella Academy jest amerykańskim serialem science-fiction, opartym na komiksach Gerarda Arthura Waya, którego możecie znać z zespołu My Chemical Romance. W trakcie oglądania przez cały czas miałem wrażenie, że nawiązano m.in. do książki dla dzieci „Akademia Pana Kleksa” autorstwa Jana Brzechwy, co okazało się jedynie łudzącym podobieństwem.
Rodzinne piekiełko
Wątek opiera się na siedmiu bohaterach o nadludzkich umiejętnościach, którzy w niewyjaśnionych okolicznościach urodzili się w różnych częściach świata. Żadna z kobiet rodzących protagonistów serialu nie wiedziała, że jest w ciąży. Krótko po narodzinach każdego z nich pojawia się sir Reginald Hargreeves, który adoptuje niezwykłe dzieci. Szóstkę z nich szkoli on na grupę szybkiego reagowania, która ma a zadanie walczyć z przestępczością. Akcja serialu porusza tematykę rodziny, a także problemy z samoakceptacją.Szczególnym bohaterem, który usiłuje prowadzić normalne życie, z dala od „super-rodziny” jest numer siedem, czyli Vanya Hargreeves (w której postać wcieliła się niezastąpiona Ellen Page!). To właśnie ona nigdy nie była brana pod uwagę, gdy reszta jej rodzeństwa ruszała na misję. Zbuntowana nastolatka opuściła rezydencję w przekonaniu, że nie ma żadnych nadludzkich zdolności. Jednak po śmierci Hargreevesa, 30 lat później musi raz jeszcze odwiedzić rodzinny dom. Od tej pory jej życie zacznie się komplikować….
Fot. netflix
Dobry serial, ale...
Fabuła serialu nie należy do szybkich. Wątki rozwijane są powoli (w szczególności perypetie numeru siedem), a dodatkowo przeplatane są mniej znaczącymi epizodami. Bardzo zaimponował mi czarny humor bohaterów, którzy nie boją się rzucić nieprzyzwoitym dowcipem, dodatkowo okraszając wszystko sarkazmem. Serial dostępny jest do obejrzenia na platformie Netflix, z czego I sezon liczy 10 odcinków. Według mnie jest ich za mało – niektóre historie w produkcji zostały ucięte, a mogłyby być obszerniej przedstawione. Takim cięciem potraktowano m.in. wątek Klausa Hargreevesa (numeru czwartego). Zdecydowanie można odczuć zmianę producentów i przejęcie tytułu przez inny koncern w trakcie oglądania. Nie wiem czy wiecie, ale oryginalnie serial miał być filmem, a za fabułę rozwijaną od początku ubiegłego dziesięciolecia odpowiadali pracownicy Universal Pictures. Dopiero w 2017 roku oddano materiał popularnemu serwisowi streamingującemu. Pomimo pewnych niedociągnięć i powolności fabuły, przy serialu spędziłem czas… dość miło. Na pochwałę zasługują zwłaszcza twórcy SFX – efekty specjalne są niesamowite! Mocną stroną jest także obsada, w której oprócz wymienionej wcześniej E. Page pojawia się również Robert Sheehan, znany z produkcji Dary Anioła: Miasto kości. Zamysł serialu nie jest niczym odkrywczym, ale najlepiej będzie, jeśli zapoznacie się z The Umbrella Academy osobiście. Od 2019 roku realizowany jest drugi sezon! Nowe przygody siedmiu bohaterów mają zawitać na platformę już pod koniec lipca 2020. Z różnych źródeł dochodzą informacje, że na planie pojawią się także nowi aktorzy.