Wszyscy znamy historię Ani z Zielonego Wzgórza, a oto jej nieco inna ekranizacja.
Historia radosnego rudzielca z Zielonego Wzgórza, czyli "Ania, nie Anna"
Nowa, odważna produkcja inspirowana serią książek Lucy Maud Montgomery. W serialu zostały poruszone bardzo ważne, społeczne kwestie. Między innymi problematyka postrzegania kobiet, czarnoskórych, czy Indian a także akceptacja siebie i samodoskonalenie, rozwój.
O przygodach Ani
Od pierwszego odcinka losy Ani oglądamy bez otoczki złudzeń i upiększeń, z zewnętrznej, realistycznej perspektywy dorosłego. Nie dostrzeżemy tutaj pięknej sielanki i dziecięcej nostalgii, autorka natomiast pozwala nam spojrzeć na życie Ani Shirley w zupełnie inny sposób, bardzo dojrzały, jak na dziecko, którym jest nasza bohaterka.
Ania jest w serialu fantazjującą sierotą, która w końcu znalazła nowy dom. To dziecko, które pomimo nowego domu nadal dręczą demony przeszłości, a bujna wyobraźnia służyła za odskocznię od znęcania się, pracy ponad miarę i poczucia odrzucenia. Wiele ze scen nie jest dostępna dla czytelników tradycyjnej Ani z Zielonego Wzgórza. Ania Shirley stała się bohaterką z krwi i kości, która uczy nie tylko jak radzić sobie z przeciwnościami losu, ale również tego, że nigdy nie można się poddawać. Dziewczyna ma wiele przygódm ale także kłopotów. Zawsze jednak stara się zachować zdrowy rozum i znajduje ciekawe rozwiązania swoich utrapień. Pełna energii młoda aktorka bardzo przypomina książkową Anię. W prawie stu procentach - oddaje maniery bohaterki, jej zachowanie i entuzjazm w taki sposób, w jaki zawsze wyobrażałam sobie Anię.
Pozornie wątki w serialu kładą nacisk na błahe problemy, choć w kontekście całego sezonu widzimy, że chodziło właściwie o coś zupełnie innego. O równość, zrozumienie i akceptację. Prócz osób czarnoskórych, które w Avonlea powoli przestają być sensacją dochodzą nam aspekty związane z postaciami Indian, próbami ich asymilacji i zmuszania do stylu życia białego człowieka. Jest to serial, który wciąga już od pierwszego odcinka. Poruszająca historia małej dziewczynki, która ma w sobie tyle emocji i mocy. Moim zdaniem ten rudzielec ma zadziwiający temperament, dzięki temu serial jest tak barwny i ciekawy! Warto zapoznać się z nowymi przygodami Ani Shirley, nie tylko ze względu na powyższe argumenty, ale ze względu na świetne zdjęcia i scenerię. Tak pięknych scen nakręconych w Kanadzie i na Wyspie Księcia Edwarda dawno nie widzieliście i być może długo już nie zobaczycie!
Komentarze